Hej, jestem nikim.
Pisząc tego posta nie mam jeszcze pomysłu na jego tytuł. W ostatnim czasie czekało mnie dużo ważnych decyzji, które nieco zatrząsnęły moim światopoglądem.
Pisałam blogi właściwie od podstawówki. Bywało arcysłodko ale i mrocznie, zaliczyłam etap związany z upublicznianiem literackiej twórczości ( rozdziały książki w internecie ), a także oceniałam z koleżanką inne opowiadania na blogach. Ta potrzeba podzielenia się czymś ze światem była głęboka i zgodna z moim charakterem, a jednak w okresie licealnym zaczęło być jasne, że czas się zdefiniować, że trzeba być kimś. Trzeba się sprecyzować, pisać o czymś konkretnym, najlepiej przydatnym, wyrobić jakąś markę. Wtedy też zamknęły się przede mną wrota do świata "blogowanie".
Pisałam blogi właściwie od podstawówki. Bywało arcysłodko ale i mrocznie, zaliczyłam etap związany z upublicznianiem literackiej twórczości ( rozdziały książki w internecie ), a także oceniałam z koleżanką inne opowiadania na blogach. Ta potrzeba podzielenia się czymś ze światem była głęboka i zgodna z moim charakterem, a jednak w okresie licealnym zaczęło być jasne, że czas się zdefiniować, że trzeba być kimś. Trzeba się sprecyzować, pisać o czymś konkretnym, najlepiej przydatnym, wyrobić jakąś markę. Wtedy też zamknęły się przede mną wrota do świata "blogowanie".
Każdy ma swoje tempo...
Czasami mam wrażenie, że nie nadążam za innymi. Że dopiero teraz, mając właściwie 23 lata jestem w stanie w ogóle odważyć się na stwierdzenie, że "wiem, czego chcę". A właściwie - zaczynam wiedzieć czego chcę. Co wiem na pewno, to to, że wiem czego nie chcę. I na tej podstawie buduję podwaliny swojego wewnętrznego wszechświata.
Moje dojrzewanie zaczęło się dosyć późno. Później niż u większości znanych mi ludzi. Podczas podejmowania życiowych decyzji, tych mniejszych i większych, zupełnie nie kontrolowałam swego życia. Płynęłam, bo przecież wszystko płynie.
Co się więc zmieniło? W sumie niewiele, jednak powolutku zdobywam odwagę, by bardziej walczyć o swoje. By nie pozwalać losowi na igraszki, a trzymać się wcześniej obranej strategii. By szanować siebie i swój czas, nie pozwalając innym ludziom na budowanie sztucznej współzależności, która tak naprawdę wcale mnie nie dotyczy i wywoływała we mnie tylko zbędne wyrzuty sumienia.
Nie jestem nikomu nic winna. Nigdy nie byłam. Jestem za to totalnie od nikogo niezależna.
I wiecie co? Dorosłość jest super. Branie odpowiedzialności za swoje życie jest super. Robienie trudnych rzeczy jest trudne, ale daje niesamowitą satysfakcję.
I ja wam i sobie właśnie tej odwagi i tej satysfakcji życzę.
Mimo, że jestem tylko zupełnie niezdefiniowaną blogerką, dobrze mi z tym. Może kiedyś dorosnę i będę mogła sobie z dumą przypiąć jakąś metkę. Może kiedyś będę wiedzieć czego chcę, i w życiu, i w blogowaniu, co do którego powinnam mieć już dawno jakiś temat przewodni, a nie mam.
Na razie jestem nikim. Może kiedyś będę kimś.
/Purple
Komentarze
Prześlij komentarz